Swego rodzaju paradoksem jest, że nawet w klasie biznesu coraz częściej widywani są eleganccy panowie w garniturach najlepszej jakości, ale z otwartym kołnierzykiem białej koszuli pozbawionej krawata. Jednak dzisiaj muchy na nowo mają stać się najlepszym przyjacielem mężczyzny. Choć w mniemaniu większości muszka należy do bardziej eleganckiego dress codu niż krawat, zaskakujące są mnożące się opinie znawców mody, że ten właśnie rodzaj ubioru zakładanego na szyi ma zdobywać dawno niespotykaną popularność. Wszystko przemawia za tym, że dotychczasowe sztywne reguły konwenansów zostaną nieco zmodyfikowane.
Tymczasem klasyczne reguły noszenia much są albo znane albo wszech dostępne: biała mucha jest obowiązkiem do fraka, smoking wymaga muchy czarnej lub jednokolorowej, najlepiej z tego samego rodzaju materiału, co klapy marynarki. Garnitur wizytowy pozwala natomiast z reguły na większą swobodę wyboru kolorów i deseni much. Im bardziej oficjalna okazja, tym żarliwiej znawcy głoszą, by muszka męska była własnoręcznie wiązana. Zazwyczaj również mucha jest zarezerwowana na wieczorne okazje, noszenie jej w ciągu dnia np. do pracy, można uznać nie tylko za brak znajomości reguł gry, ale też po prostu za brak gustu.
Z drugiej jednak strony, jeśli popatrzymy na historię: moda zmienną jest... Konwenanse zmieniały się bardzo często lub ich granice były równie chętnie, jak dziś, testowane. Wystarczy przyjrzeć się pięćdziesięciu ostatnim latom historii wręczania filmowych Oscarów, by móc prześledzić szybko przemijające mody męskie. Kto nie wierzy, niech zacznie od niepozbawionych uroku, ale raczej sztywnych lat pięćdziesiątych i ich ulubionych wąskich muszek, by zaraz potem ucieszyć oko przesadnie szerokimi klapami smokingów i ogromnymi, zwiewnymi muchami – motylami lat siedemdziesiątych. Pamiętajmy więc, że żyjemy w bardzo liberalnych czasach, które nie tylko są ogromną próbą dla reguł mody. Jedyną ważną zasadą pozostaje znajomość reguł. Potem można z nimi fantazyjnie igrać. Czemu nie?!
Komentarze